„Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz…” (Łk 9, 57).
To ostatnia niedziela czerwca. Już jutro początek lipca – wakacje, urlopy w pełni. Żar z nieba odczuwamy wszyscy. A czytania podczas Eucharystii dotyczą niezmiernie ważnego tematu w naszym życiu: tematu powołania. Wyraźnie określił to Chrystus, kiedy oświadczył apostołom: „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i postawiłem was abyście szli i owoc przynieśli i aby owoc wasz trwał” (J 15, 16).
Ewangelia prezentuje nam trzy typy powołań, a ściśle mówiąc odpowiedzi na łaskę powołania. Jedna jest odpowiedzią pochopną, nie przemyślaną do końca. „Panie, pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz” (w. 57). Był rozmówcą o gorącym sercu. Czy znał dobrze Jezusa ?
Druga odpowiedź jest zimna, spokojna i wyważona. Niby chce pójść ale… najpierw chce pogrzebać zmarłego ojca. A Jezus pyta: co jest ważniejsze…?
Trzecia odpowiedź trochę naiwna, dziecinna: „Pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi domownikami” (w. 61).
Jak powinna wyglądać realizacja naszego powołania ? „Panie, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz” (w. 57). Czy będzie dobrze, czy źle, czy będzie radość, czy cierpienie, czy razem z Tobą będę przeżywał Tabor, czy znosił mękę na Golgocie… Zawsze chcę być wierny Tobie ! Służyć i żyć dla służby innym.
Jeśli już raz przyłożyłeś rękę do pługa, idź do końca skiby, a znajdziesz tam pokój serca.
Czytania, które słuchamy potrącają strunę naszej wiary, autentyczności naszego życia.Czy tak naprawdę idziemy za Chrystusem ? Czy On jest dla nas Mistrzem, Panem i Zbawicielem, któremu bez reszty ufamy ?
Z darem modlitwy młodych ludzi rozeznających powołanie do kapłaństwa,-
bp Andrzej
Dodaj komentarz