NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO – 12.01.25 R.

Ojciec Antonio Spadaro SJ podczas trzech spotkań 19, 23 i 29 sierpnia 2013 r. przeprowadził z
papieżem Franciszkiem w jego prywatnym biurze w Domu św. Marty w Rzymie długi wywiad.

Papież nakreślił w nim własny portret,w tym m.in. przedstawił swoje artystyczne i kulturalne upodobania. Ponadto, Franciszek ukazał własną wizję Towarzystwa Jezusowego, zanalizował współczesną kondycję Kościoła, wskazał priorytetowe pola
działań duszpasterskich i wreszcie podjął pytania, które z punktu widzenia dzisiejszego człowieka wydają
się być istotne. We wspomnianym wywiadzie padły też bezprecedensowe słowa, którymi papież Franciszek
sam siebie określił i które były swego czasy długo komentowane na różnych forach.
Otóż, gdy padła prośba o to, by papież określił, kim jest Jose Maria Bergolio, przeprowadzający
wywiad dziennikarz usłyszał i zanotował taką odpowiedź:

„Tak, można powiedzieć, że jestem trochę
sprytny, wiem, jak się odnaleźć w wielu sprawach, ale też jest prawdą, że jestem trochę naiwny. Tak, ale
najlepszą syntezą, która wypływa z mojego wnętrza i którą postrzegam jako najprawdziwszą, jest właśnie
ta: Jestem grzesznikiem, na którego spojrzał Pan. Jestem tym, na którego spojrzał Pan. Zawsze uważałem,
że moje zawołanie biskupie – Spojrzał z miłosierdziem i wybrał, odnosi się
szczególnie do mnie”.

Trzeba przyznać, że powyższe papieskie wyznanie na pewno do dziś jest nieco szokujące. Przecież
każdy papież jest Namiestnikiem Pana Naszego Jezusa Chrystusa, Następcą Księcia Apostołów św. Piotra
oraz Najwyższym Kapłanem Kościoła Katolickiego, a także tego rodzaju tytułami zazwyczaj jest nam
przedstawiany. A tu tymczasem papież Franciszek mówi o sobie, że jest grzesznikiem. I co więcej, że
ten tytuł w odniesieniu do niego jest najprawdziwszy ze wszystkich możliwych.

Ale gdy już oswoimy się z tym, w jaki sposób papież Franciszek sam siebie nazywa, i zreflektujemy
papieskie słowa w kontekście dzisiejszego fragmentu Ewangelii, to zauważymy, że z papieskiego wyznania
wyłania się dokładnie to samo nastawienie, które ożywiało św. Jana Chrzciciela. Zarówno bowiem św. Jan,
którego przecież sam Jezus nazwał największym spośród narodzonych z niewiast, jak i
papież Franciszek, któremu w pełni przysługują tytuły Namiestnik Pana Naszego Jezusa Chrystusa,
Następca Księcia Apostołów św. Piotra, Najwyższym Kapłanem Kościoła Katolickiego mieli pełne
prawo mówić wielkości powierzonych im zadań. A jednak obaj, gdy zostali zapytani o to, kim są, zgodnie –
jak to obrazowo, wykorzystując słowa znanej pieśni religijnej, można wyrazić – powiedzieli, że w obliczu
Boga są jedynie pyłkiem i liściem na wietrze.

Postawa obydwu wielkich mężów nie tyle powinna nas zatem szokować, co bardziej zawstydzać i
pobudzać do nieustannego temperowania swej pychy, tzn. przekonania o własnej wielkości. Celnie ujął tę
konieczność wystrzegania się pychy Grzegorz Markowski, polski piosenkarz, kompozytor i wokalista
zespołu Perfect, mówiąc: „Kiedy wychodzisz na scenę i na twój widok wyje dwadzieścia tysięcy osób,
pokusa samozadowolenia jest ogromna”. I Markowski dodał od razu, że nie wolno ulegać zgubnym
wpływom sławy, bo one człowieka zawsze na końcu tylko ośmieszają.

Dlatego też jeśli nawet nie odnieśliśmy dotąd w życiu takich sukcesów, jakie stały się udziałem
chociażby Markowskiego, to i tak – doskonale to wiemy – w każdym z nas kiełkuje ziarenko
samozadowolenia, wynoszenia się nad innych.

A najlepszym lekarstwem na tego rodzaju pokusy jest
dostrzeżenie najpierw tego, że jestem grzesznikiem, na którego spojrzał Pan!

I takiej postawy uczy nas
dzisiaj św. Jan Chrzciciel i papież Franciszek.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*