
Niedziela drugiej niedzieli zwykłej przesiąknięta jest symboliką. Wino to radość nowego życia, puste stągwie to stare prawo. Wlewana woda to nasze życie; bywa czyste lub brudne, gdy brakuje w nim miłości Boga. W całej liturgii tak naprawdę najgłębszy sens mają zaślubiny Jezusa z całym Kościołem. Kana Galilejska staje się miejscem historii naszego zbawienia. A Maryja, niezwykły świadek na ślubie, wciąż powtarza: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
„Zaproszono na to wesele także Jezusa”. Coraz więcej jest dzisiaj wesel, na które nie zaprasza się Jezusa. Brakuje wiary, że tylko On jest źródłem miłości przemieniającej to, co zwykle, w to, co nadprzyrodzone. Cud z kany to znak mocy Bożej, która naturalny związek mężczyzny i kobiety zamienia skutecznie w drogę do zbawienia. Staje się on sakramentem, czyli owocną obecnością Zbawiciela. Jego miłość daru do końca jest wzorem i źródłem każdej ludzkiej miłości. Sakrament małżeństwa to uobecnienie tej miłości. To dobrowolne zaproszenie Jezusa każdego dnia – przez sakramenty i modlitwę – do budowania miłości łączącej męża i żonę.
Jeśli napełnia mnie smutek z powodu decyzji młodych ludzi, który żyją bez sakramentu, to mogę trwać blisko Maryi, mówić Jej z miłością, aby wyprosiła u Jezusa cud przemiany ich serc. A sam mam czynić to, co Jezus mi powie, czyli napełnić stągwie wodą Bożej obecności. Nie muszę czynić cudów – czyni je Bóg. Moim zdaniem jest posłuszeństwo Bogu w obowiązkach mojego stanu. Jeśli wypełniam je ze względu na Jezusa, to On nadaje im wartość wieczną. Na cuda Jezusa nie czeka się z założonymi rękami, lecz przy nich się współpracuje. Tego uczy nas Jego i nasza Matka.
Dodaj komentarz