
Rozpoczynamy dziś Wielki Tydzień – najświętszy czas w roku liturgicznym. Stajemy w cieniu krzyża, u progu tajemnicy największej miłości, jaka kiedykolwiek ogarnęła świat. Niedziela Palmowa to liturgia kontrastów. Z jednej strony: radosna procesja z palmami, triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, okrzyki tłumu: „Hosanna Synowi Dawida!” Z drugiej – dramatyczne słowa Męki Pańskiej, milczenie Jezusa przed Piłatem, zdrada, cierpienie, krzyż i śmierć.
Jak to możliwe, że ten sam tłum, który wołał „Hosanna!”, kilka dni później krzyczał: „Ukrzyżuj Go!”? Jak to możliwe, że serca tak szybko się zmieniają? Czy i my nie jesteśmy czasem tacy sami?
Ewangelia według św. Łukasza (Łk 22,14–23,56) ukazuje nie tylko wydarzenia historyczne, ale też dramat ludzkiej duszy. Widzimy uczniów, którzy zasypiają w Ogrodzie Oliwnym, chociaż Jezus prosi ich o czuwanie. Widzimy Piotra, który przysięga, że nie opuści Mistrza – a potem zapiera się Go trzy razy. Widzimy tłum, który w jednej chwili wiwatuje na cześć Jezusa, a chwilę później domaga się Jego śmierci.
Czy i my nie nosimy w sobie podobnych sprzeczności? Jak często w niedzielę wyznajemy Jezusa, a w poniedziałek o Nim zapominamy? Jak często chcemy być blisko Boga, ale gdy przychodzą trudności, wybieramy wygodę, milczenie albo kompromis?
W opisie Męki św. Łukasza porusza jedno szczególne zjawisko – milczenie Jezusa. On nie broni się przed oskarżeniami. Nie walczy z przemocą. Nie zrzuca winy na innych. Milczy przed Herodem, milczy przed arcykapłanami, nawet przed Piłatem mówi tylko to, co konieczne. A jednocześnie – patrzy. Spojrzenie Jezusa na Piotra po jego zaparciu się nie było spojrzeniem oskarżenia, ale spojrzeniem miłości i przebaczenia. I to ono przemieniło serce Piotra.
W tym Wielkim Tygodniu Jezus nie będzie do nas krzyczał. On będzie patrzył. Cicho. Z miłością. Będzie nas zapraszał, byśmy przyszli pod krzyż – nie jako doskonali, ale jako słabi, poranieni, czasem grzeszni. Jego krzyż to miejsce spotkania z nieskończonym miłosierdziem.
Dla świata krzyż to znak klęski. Dla nas – to tron miłości. Na krzyżu Jezus nie tylko oddaje życie – On otwiera niebo. Dobremu Łotrowi mówi: „Dziś będziesz ze Mną w raju”. Tam, gdzie człowiek widzi koniec, Bóg widzi początek. Tylko Bóg potrafi ze śmierci wyprowadzić życie.
Dziś, u progu Wielkiego Tygodnia, Kościół zaprasza nas, byśmy nie uciekali od krzyża. Byśmy nie byli jak tłum, który się rozproszył. Byśmy nie byli jak Piłat, który „umył ręce” i nie podjął odpowiedzialności. Jezus czeka, byśmy przystanęli przy Nim – z Maryją, z Janem, z Dobrym Łotrem. Czeka, byśmy spojrzeli Mu w oczy i pozwolili się przemienić.
Ten tydzień to nie teatr. To żywa tajemnica Boga, który cierpi z miłości do mnie i do Ciebie. W tym tygodniu każdy z nas jest zaproszony do uczestnictwa – nie tylko jako widz, ale jako uczeń, jako świadek, jako przyjaciel Jezusa. Pójdźmy na liturgię Wielkiego Czwartku, adorujmy Pana w ciemnicy. Pójdźmy pod krzyż w Wielki Piątek – nie tylko ze zwyczaju, ale z serca. I czuwajmy przy grobie w Wielką Sobotę – bo ci, którzy czuwają, będą świadkami poranka Zmartwychwstania
Niedziela Palmowa to nie tylko wspomnienie wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat. To początek drogi, która prowadzi do zbawienia. To droga, którą mamy przejść razem z Jezusem – z palmą w ręku, ale i z krzyżem na ramionach.
Niech to będzie tydzień prawdziwego spotkania z Miłością, która zwycięża wszystko. Niech to będzie tydzień nawrócenia, ciszy, modlitwy, przebaczenia. Niech to będzie nasz Wielki Tydzień.
Dodaj komentarz