UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO NARODZENIA – 25.12.23

„Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie.” (Łk 2, 6-7)

Jedno z katolickich czasopism zamieściło na swoich łamach w 1987 roku wzruszający artykuł o żyjącym w Kalifornii młodym człowieku, Tonim Melendez. Toni urodził się kaleką bez ramion. Opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych mogła poznać bliżej tego człowieka dzięki wizycie Ojca Świętego Jana Pawła II w Ameryce. W czasie spotkania z młodzieżą na stadionie w Los Angeles, Toni grał dla papieża  na gitarze przy pomocy swoich stóp. Ojciec Święty był tak poruszony wiarą i męstwem Toniego, że opuścił swoje miejsce na podwyższeniu, podszedł do niego, objął go i ucałował. Od tego momentu życie Toniego zmieniło się w sposób diametralny. Zaczął być zapraszany do grania dla publiczności na gitarze przy pomocy stóp do wielu amerykańskich miast.

To co wydarzyło się w życiu Toniego Melendez w chwili, gdy odwiedził Amerykę Ojciec Święty Jan Paweł II, wydarzyło się również w o wiele większym i głębszym wymiarze, wymiarze całej ludzkości, dwa tysiące lat temu. Radosną pamiątkę tego wydarzenia dzisiaj świętujemy. Tak jak Ojciec Święty podszedł, objął i ucałował tego dzielnego młodego człowieka, tak również Bóg Ojciec zesłał na świat swojego Syna po to, aby On pochylił się nad naszą ludzką ułomnością i kalectwem stając się jednym z nas. Każdy z nas rodzi się z pewnym fizycznym lub duchowym upośledzeniem. Żyjąc tu na ziemi wszyscy jesteśmy w pewnym sensie fizycznymi i duchowymi kalekami. Poddani jesteśmy od strony fizycznej chorobom, starości, śmierci. Od strony duchowej nasze kalectwo przejawia się w słabości naszego charakteru,  w naszych wadach, grzechach, nałogach.

Poprzez swoje Wcielenie Bóg uleczył nasze fizyczne i duchowe kalectwo stając się jednym z nas. Ujmując to słowami św. Pawła: „Jezus Chrystus będąc bogaty dla Was stał się ubogim, aby Was ubóstwem swoim ubogacić” ( 2 Kor. 8,9). Syn Boży, Jezus Chrystus przyszedł bowiem na ziemię tak jak każdy z nas; goły, bezbronny, kruchy. Tak jak każdy z nas zdany był na to, że ktoś inny musiał się Nim opiekować. Od momentu swego narodzenia wiedział co to znaczy być głodnym, spragnionym, wiedział co to znaczy cierpieć zimno i ból, poznać smak ludzkich lez.

Poprzez swoje narodzenie Chrystus nie tylko solidaryzuje się z naszą ludzką ułomnością i kalectwem, ale również ogłasza nam najpiękniejsze i najradośniejsze nowiny. Objawia, że wszechmocny Bóg nieba i ziemi nie tylko kocha nas i pragnie naszego szczęścia, ale że jest także naszym Ojcem, a my wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Dziś Jezus pragnie uleczyć nasze serca swoją miłością. Chce, aby życzliwość, miłość radość i pokój tego święta dnia zawsze królowały w naszych sercach. On przyszedł na świat po to, aby nauczyć nas jak mamy żyć. Jak mamy zmagać się z naszymi ludzkimi słabościami i ułomnościami. Jak mamy zwyciężać zło- dobrem; nienawiść – miłością; kłamstwo-  prawdą; obojętność- troską i współczuciem.

Popatrzmy dziś zatem w ten święty i błogosławiony dzień wzajemnie na siebie z miłością, tak jak powinni patrzeć na siebie bracia i siostry. Łamiąc się opłatkiem i składając sobie życzenia, zapomnijmy o tym co nas dzieli. Zapomnijmy o naszych gniewach i urazach. Postarajmy się od tego momentu być dla siebie bardziej wyrozumiali i dobrzy.

Zakończmy nasze rozważania słowami pięknej kolędy:

„Niech Ci Jezus będą dzięki za Twe narodzenie,

Bo przez nie zacząłeś nasze sprawować zbawienie.

Miłość, która to sprawiła, iż Cię do nas sprowadziła,

Niech swą iskrą nas zapali, abyśmy Cie miłowali,

Teraz i bez końca w wieczności.”

Mariusz Orłowski

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*