WIELKI CZWARTEK – 28.03.24 r.

Sny o wielkości.

Któż nie chce być wielki? Któż nie marzy o wielkości? Już w dzie­ciństwie ludzie przejawiają to pragnienie. Pięcioletni chłopczyk chwali się: „Mój tato potrafi wszystko naprawić! A nawet jeśli on czegoś nie umie, to ja mu pomagam, bo ja już umiem wszystko!”

W naszych czasach pragnienie wielkości – także takiej, która dorównywałaby boskiej potędze – znajduje swój wyraz chociażby w dążeniu do podboju kosmosu, w opanowywaniu tajników inżynierii genetycznej, a nawet w wypowiedziach artystów, gdy twierdzą, że są bardziej popularni od Chrystusa!

A dzisiaj przed nami Bóg – wszechmocny i niepojęty – w Osobie Jezusa Chrystusa uniża się, gdy zdejmuje suknię i przepasany prze­ścieradłem, umywa nogi swoim uczniom, zasiadającym przy stole. Można sobie wyobrazić zdziwienie, które pojawiło się w tym momen­cie na twarzy Apostołów: Taka uroczystość, a tu ich Mistrz zachowu­je się w tak dziwny sposób! Myć gościom nogi to przecież zadanie niewolnika!

Zachowanie Jezusa sprzeciwia się ludzkim zwyczajom i marze­niom o wielkości. Wszechpotężny i nieogarniony Bóg myje ludziom nogi! To przecież tak, jakby w bajce o Kopciuszku król zapragnął zo­stać koniuszym, a wszyscy bogowie greccy zamierzali zstąpić z Olimpu by porzucić swoją boską wielkość i stać się kruchymi śmiertelnikami.

Czy może więc dziwić reakcja Piotra, który sprzeciwia się Jezusowi: „Nie, nie pozwolę, abyś mi nogi umywał”? To tak, jakby Piotr chciał powiedzieć: „Nie, nie wolno Ci niszczyć naszych marzeń! To Tobie należy się nasze posługiwanie, to Ty powinieneś zasiadać za stołem, a my winniśmy Ci nogi umywać. Nie lekceważ naszych zwyczajów! Nie rezygnuj ze swojej wielkości! My przecież chcemy być wielcy jak Ty!”

To, co miało miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy, było tylko wstę­pem do tragicznych wydarzeń, które rozgrywać się będą już za kilka godzin. Gdy odbywa się Uczta Paschalna, na horyzoncie widać już krzyż. A zawieszony na krzyżu Jezus nie będzie już tylko przypominał niewolnika. Haniebną śmiercią krzyżową karani byli przecież wtedy złoczyńcy. Do nich też Jezus zostanie jutro zaliczony i zawieszony na krzyżu w towarzystwie dwóch łotrów.

Teraz ta sama Uczta odbywa się na naszych oczach, a my jeste­śmy jej uczestnikami. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj Jezus nam służy: oddaje się za nas cały, dla nas przelewa swoją krew, aby nią zmyć grzechy z naszych serc.

Z tej dzisiejszej Uczty płynie także wezwanie: „Wybierz moją drogę do wielkości! Spożywasz Ciało Sługi, Niewolni­ka, Tego, którego zaliczono w poczet złoczyńców. On wypełnia cię swoją obecnością, abyś naśladował Go w Jego służbie: Dałem wam przykład, abyście sobie nawzajem nogi umywali”.

Ustanowienie Eucharystii jest nieodłącznie związane z ustanowie­niem sakramentu kapłaństwa, a być kapłanem znaczy: służyć. Kapłaństwo to sakrament służby. Zadaniem kapłana jest nie tylko celebrować Eucharystię, ale także być gotowym, by dać się innym na pokarm, stać się dla nich sługą, niewolnikiem, mężem boleści, wzgar­dzonym i odrzuconym przez ludzi. Dzisiejszy kapłan powinien być człowiekiem towarzyszenia, drogowskazem – nie żandarmem – wypominającym co się zrobiło złego, albo czego się nie zrobiło.

Któż nie chce być wielki? Któż nie marzy o wielkości? Jezus nie chce, byśmy się wyzbyli naszych pragnień. On jedynie wskazuje nam inną drogę do ich urzeczywistnienia. A w Jego spojrzeniu na życie człowiek staje się wielkim, gdy służy – tak jak On.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*