Sny o wielkości.
Któż nie chce być wielki? Któż nie marzy o wielkości? Już w dzieciństwie ludzie przejawiają to pragnienie. Pięcioletni chłopczyk chwali się: „Mój tato potrafi wszystko naprawić! A nawet jeśli on czegoś nie umie, to ja mu pomagam, bo ja już umiem wszystko!”
W naszych czasach pragnienie wielkości – także takiej, która dorównywałaby boskiej potędze – znajduje swój wyraz chociażby w dążeniu do podboju kosmosu, w opanowywaniu tajników inżynierii genetycznej, a nawet w wypowiedziach artystów, gdy twierdzą, że są bardziej popularni od Chrystusa!
A dzisiaj przed nami Bóg – wszechmocny i niepojęty – w Osobie Jezusa Chrystusa uniża się, gdy zdejmuje suknię i przepasany prześcieradłem, umywa nogi swoim uczniom, zasiadającym przy stole. Można sobie wyobrazić zdziwienie, które pojawiło się w tym momencie na twarzy Apostołów: Taka uroczystość, a tu ich Mistrz zachowuje się w tak dziwny sposób! Myć gościom nogi to przecież zadanie niewolnika!
Zachowanie Jezusa sprzeciwia się ludzkim zwyczajom i marzeniom o wielkości. Wszechpotężny i nieogarniony Bóg myje ludziom nogi! To przecież tak, jakby w bajce o Kopciuszku król zapragnął zostać koniuszym, a wszyscy bogowie greccy zamierzali zstąpić z Olimpu by porzucić swoją boską wielkość i stać się kruchymi śmiertelnikami.
Czy może więc dziwić reakcja Piotra, który sprzeciwia się Jezusowi: „Nie, nie pozwolę, abyś mi nogi umywał”? To tak, jakby Piotr chciał powiedzieć: „Nie, nie wolno Ci niszczyć naszych marzeń! To Tobie należy się nasze posługiwanie, to Ty powinieneś zasiadać za stołem, a my winniśmy Ci nogi umywać. Nie lekceważ naszych zwyczajów! Nie rezygnuj ze swojej wielkości! My przecież chcemy być wielcy jak Ty!”
To, co miało miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy, było tylko wstępem do tragicznych wydarzeń, które rozgrywać się będą już za kilka godzin. Gdy odbywa się Uczta Paschalna, na horyzoncie widać już krzyż. A zawieszony na krzyżu Jezus nie będzie już tylko przypominał niewolnika. Haniebną śmiercią krzyżową karani byli przecież wtedy złoczyńcy. Do nich też Jezus zostanie jutro zaliczony i zawieszony na krzyżu w towarzystwie dwóch łotrów.
Teraz ta sama Uczta odbywa się na naszych oczach, a my jesteśmy jej uczestnikami. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj Jezus nam służy: oddaje się za nas cały, dla nas przelewa swoją krew, aby nią zmyć grzechy z naszych serc.
Z tej dzisiejszej Uczty płynie także wezwanie: „Wybierz moją drogę do wielkości! Spożywasz Ciało Sługi, Niewolnika, Tego, którego zaliczono w poczet złoczyńców. On wypełnia cię swoją obecnością, abyś naśladował Go w Jego służbie: Dałem wam przykład, abyście sobie nawzajem nogi umywali”.
Ustanowienie Eucharystii jest nieodłącznie związane z ustanowieniem sakramentu kapłaństwa, a być kapłanem znaczy: służyć. Kapłaństwo to sakrament służby. Zadaniem kapłana jest nie tylko celebrować Eucharystię, ale także być gotowym, by dać się innym na pokarm, stać się dla nich sługą, niewolnikiem, mężem boleści, wzgardzonym i odrzuconym przez ludzi. Dzisiejszy kapłan powinien być człowiekiem towarzyszenia, drogowskazem – nie żandarmem – wypominającym co się zrobiło złego, albo czego się nie zrobiło.
Któż nie chce być wielki? Któż nie marzy o wielkości? Jezus nie chce, byśmy się wyzbyli naszych pragnień. On jedynie wskazuje nam inną drogę do ich urzeczywistnienia. A w Jego spojrzeniu na życie człowiek staje się wielkim, gdy służy – tak jak On.
Dodaj komentarz